Poniedziałek jest złem. To taki trochę dzień do omijania w kalendarzu, nie powinno sie w tym dniu planować niczego ważnego, bo…
… w poniedziałek dzieją się zwykle wszystkie złe rzeczy z poprzedniego tygodnia.
Babole w jednym projekcie zrobiły mi kombosa w poniedziałek. Rzecz niby (i pozornie) banalna – lokalizacja, a jednak – nie działała.
O lokalizacji pisałem tutaj, ale nie zmienia to faktu – niby cultures obecne, załączone, skompilowane, wykrywane, a przełączać lokalizacji się nie da.
Po stracie pół dnia zaorałem katalog Config. Trochę odbudowywania ustawień i wszystko śmiga.
Efektem ubocznym jest szybsza kompilacja builda, chyba przeżyję.
Co tak naprawdę się stało? Niestety projekt dostał parę strzałów z wywrotek Unreal Engine po drodze na różnych komputerach, w konfigach były trochę sprzeczne parametry generalnie… jestem generalnie przeciwnikiem łatania skutku na rzecz znajdowania przyczyny, ale w tym przypadku zostały jako podejrzane już tylko te konfigi. Czyli parafrazując mojego tatę – “jak mnie bolał ząb, to go wyrwałem”.
A progres tego projektu? Tego dnia poza paroma dosłownie dodanymi zapisami w Confluence… niewiele, ale jednak nie nic. Czy to porażka? Raczej nie, kolejna lekcja.
“I have not failed. I’ve just found 10,000 ways that won’t work.” – Thomas A. Edison